to wszystko zaczyna robić zbiorem "lifehacków". No ale jakoś tak ostatnio wyszło, a że akurat zbieram na lustrzankę - i jak najwięcej chcę mieć za free, to i kombinuję. Ostatnio naszło mnie, że mam kilkanaście tysięcy mil w programie lojalnościowym AA (American Airlines, nie Anonimowych Alkoholików. Program z piciem mam, ale polega raczej na nadmiarze alkoholu, który zalega w barku i wietrzeje). Mile te są niezbyt przydatne - coraz ciężej je ostatnimi czasy wykorzystać, satysfakcjonujący mnie lot to jakieś 50 tys. mil. Mało prawdopodobne, a i lot tylko wewnątrz Stanów. Znalazłem coś takiego jak points.com czyli agregator programów lojalnościowych - można nimi handlować pomiędzy kontami itp., wymieniać na bony do sklepów internetowych, słowem - zrobić coś pożytecznego.
Niestety, nastawione toto jest głównie na amerykański rynek i pozwala przenosić punkty między ichnimi liniami (Lufthansa i Miles-and-more nie łapie się). Za to za jakieś 10000 mil można dostać bon na 75 dolarów (czyli gdzieś ponad 200 zł) - to już coś.
No i szkoda, że nie ma czegoś takiego w Polsce. Pomyślcie - wszystkie śmieciowe programy lojalnościowe, do których zapisaliście się, a które są niewiele warte - ja chętnie wymieniłbym to na np. bony do Merlina (póki co, taką możliwość daje właśnie M&M, ale po mało ciekawym kursie).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz