czwartek, 21 grudnia 2006

Coś mi się..

to wszystko zaczyna robić zbiorem "lifehacków". No ale jakoś tak ostatnio wyszło, a że akurat zbieram na lustrzankę - i jak najwięcej chcę mieć za free, to i kombinuję. Ostatnio naszło mnie, że mam kilkanaście tysięcy mil w programie lojalnościowym AA (American Airlines, nie Anonimowych Alkoholików. Program z piciem mam, ale polega raczej na nadmiarze alkoholu, który zalega w barku i wietrzeje). Mile te są niezbyt przydatne - coraz ciężej je ostatnimi czasy wykorzystać, satysfakcjonujący mnie lot to jakieś 50 tys. mil. Mało prawdopodobne, a i lot tylko wewnątrz Stanów. Znalazłem coś takiego jak points.com czyli agregator programów lojalnościowych - można nimi handlować pomiędzy kontami itp., wymieniać na bony do sklepów internetowych, słowem - zrobić coś pożytecznego.

Niestety, nastawione toto jest głównie na amerykański rynek i pozwala przenosić punkty między ichnimi liniami (Lufthansa i Miles-and-more nie łapie się). Za to za jakieś 10000 mil można dostać bon na 75 dolarów (czyli gdzieś ponad 200 zł) - to już coś.

No i szkoda, że nie ma czegoś takiego w Polsce. Pomyślcie - wszystkie śmieciowe programy lojalnościowe, do których zapisaliście się, a które są niewiele warte - ja chętnie wymieniłbym to na np. bony do Merlina (póki co, taką możliwość daje właśnie M&M, ale po mało ciekawym kursie).

środa, 20 grudnia 2006

Navigare necesse est?

Chyba też zacznę robić takie reportaże z wakacji:

poniedziałek, 18 grudnia 2006

Pęknięte gumy

Weekend zdecydowanie pod znakiem problemów z gumą. Ale nie chodziło akurat o sprawy damsko-męskie, a remontowe. Membrana piecyka gazowego pękła sobie - idealnie czysto, co sprawiło troche problemów z dobraniem nowej w sklepie (nie mogliśmy uwierzyć, że tak czysto mogła strzelić). Ale już działa, gra i buczy. Do tego doszła kwestia drugiej gumy - od GPS-a. Szlag go trafił w Rzymie; na szczęście A. go polutował i już hula- niestety, nie udało się (mnie) rozłożyć go bez masakrowania obudowy -więc potrzebna jest nowa guma żeby go poskładać. Przynajmniej będzie koniec z awariami na ten rok (taką mam nadzieję). No, nie licząc pierdołów typu oberwany karnisz (ile razy już musiałem toto poprawiać!!).

Trochę mi to wszystko (plus sprzątanie przedświąteczne) zajęło czasu - całą sobotę, pozwoliło pokłócić się z żoną i dostać cholernej migreny wczoraj. I niewiele pomógł obiadek w Horaiu (choć ichnia wołowina to REWELACJA) czy nowy Bond (skądinad bardzo fajny).

PS. Swieta za tydzień i już można w Krakowie nabyć ŚWIERKI KUJĄCE.
PS2. A w Rzymie było np. tak:

From Rzym

piątek, 15 grudnia 2006

XXX

XXX (czytaj: czydzieści ;) stuknęło tydzień temu. W związku z czym oprócz światłodeprywacji muszę się też zmagać z kryzysem wieku średniego. Do kompletu brakuje tylko kaca (choć po wczorajszej imprezie firmowej były jego zaczątki; jednak dużo więcej zabawy przynosi obserwowanie, jak inni robią z siebie idiotów) i jetlaga (na razie się nie zanosi).

Na światłodeprywację nie mam za bardzo co poradzić (solarium nie zniosę), na kryzys wieku średniego - sprawiłem sobie telewizor. I, do kompletu, zachorowałem na koncerty na DVD (nie jestem jakimś specjalnym audiofilem, ale zdecydowanie większe wrażenie robi oglądanie dobrego show niż słuchanie płyty).

Lekarstwo na "buyer's remorse"

.. A przynajmniej niektóre jej aspekty (kupienie zbyt drogo) i tylko
przy kupnie na Amazonie. Otóż - co mało kto wie - Amazon oddaje kasę. I nie trzeba przy tym nic zwracać. Mechanizm jest prosty - jeśli kupiliśmy coś, to w ciągu miesiąca możemy upomnieć się o zwrot różnicy w cenie (jeśli Amazon ją obniżył). Całkiem sprytna rzecz - i dla sprzedawcy (lojalność) i dla klienta (wiadomo dlaczego).

Biorąc pod uwagę planowany zakup aparatu, który potaniał ostatnio o jakieś dwie stówy - właśnie na Amazonie - przyda się jak nic :)

A, jeszcze jedna rzecz. Coś takiego jak Amazing Refund pozwala na drobne uproszczenie procesu - zapamięta co włożyliśmy do koszyka i będzie przypominać o obniżkach cen. Ciekaw tylko jestem, czy to wszystko działa w niemieckim i brytyjskim Amazonie.