poniedziałek, 30 listopada 2009

Armaty zamiast masła

Wczoraj mnie dopadło. Pilnuję zwykle tego co kupuję - patrzę na etykietkę - czy to aby na pewno masło, sprawdzam, sztorcuję żonę. Ale wczoraj i tak się naciąłem. Wieczorna jajecznica więc topimy masło - i co? I smród margaryny (no nie da się tego pomylić jeśli macie węch).

Na etykietce jak byk "Masło extra", 82% tłuszczu - a jednak powinno się to nazywać I can't believe this is butter! Dla informacji producent - jakaś tam firma z Warlubia.

sobota, 28 listopada 2009

Jeśli chcecie wizualizację...

NYT coś wymyśli. Tym razem dziękczynienie, a na tapecie serwisy kulinarne. Odrobina magii, i można zobaczyć, że Midwest zajada się ciastem z pekanami - a wschodnie i zachodnie wybrzeża wolą szarlotkę; widać też że wszelkiego typu potrawy z kukurydzy jakoś znacznie popularniejsze są na terenach bylej Konfederacji.

Bardzo chcialbym zobaczyć coś takiego dla Polski - nagle okazaloby się, że śledź po kaszubsku uwielbiany jest na Śląsku, kluski śląskie w Wielkopolsce, a milośnicy paprykarza szczecińskiego mieszkają w Bieszczadach (no to ostatnie nie wymaga data miningu - paprykarz trąci desperacją i jakoś tak kojarzy mi się z ucieczką na koniec Polski czy też chowaniem się przed miśkami na poloninie).