wtorek, 3 lutego 2009

Inwigilacja...

tym razem z przymrużeniem oka (ale na poważnie - też będzie).

Zawsze fascynowały mnie różnego rodzaju wizualizacje - lotów FedExu,

A ostatnio - Superbowl. Futbol amerykański w Polsce jest niedoceniany - a szkoda; warto zobaczyć np. wygrywające zagranie Santonio Holmesa (na 40 sek. przed końcem gry złapał piłkę i rymnął jak długi - specjalnie właśnie jak długi, bo żeby podanie było ważne trzeba dotykać ziemi obydwoma stopami - jemu się to udało). Długo by pisać o sporcie - ale zdecydowanie nie jest prymitywny (a do tego idą za nim największe pieniądze).

W Stanach Superbowl to jedno z 2 największych wydarzeń roku (choć mam wrażenie, że NCAA March Madness czyli finały koszykówki uniwersyteckiej mogą być jednak popularniejsze - przynajmniej patrząc na wszechobecne "drabinki" z rozstawieniami). Zresztą z moich doświadczeń z Teksasu wynik niedzielnego meczu Cowboys był chyba głównym tematem watercooler talk. Podobnie z reklamami - w tym roku wprawdzie marne (z wyjątkiem PETA, która jednak nie została wyemitowana ze względów, khem, moralnych*), ale przeważnie mówi się o nich tyle, co o samym meczu.

Ale ad rem. NY Times skorzystał z danych Twittera i zebrał opisy ludzi z całych Stanów podczas meczu, a potem.. zmajstrował z nich wizualizację. Można zobaczyć które miasta komu kibicują, jak zmieniają się nastroje czy wreszcie które reklamy były emitowane - i jaka była na nie reakcja. Dla mnie bomba - warto np. zobaczyć jak nazwisko Larry'ego Fitzgeralda - skrzydłowego ptaszków i jednej z ich największych gwiazd - zdominowało twittery w momencie, kiedy zdobywał najpierw jedno, a potem drugie przyłożenie. Zastanawiam się tylko, która reklama dostała chóralne 'LMAO'?

http://www.nytimes.com/interactive/2009/02/02/sports/20090202_superbowl_twitter.html

*) Nie rozumiem, o co chodzi. Przechodzą reklamy Victoria's Secret - ale nie podobnie ubranych pań, które zmysłowo pocierają się brokułem bądź oblizują dynię. Wegetarianie są zdecydowanie dyskryminowani - wg mnie reklama mniam :)